Droga Krzyżowa "Misyjna ze świętymi dla dorosłych"

Droga Krzyżowa "Misyjna ze świętymi dla dorosłych" Autor Małgorzata Magdalena Wasilewska data: 25.02-06.03.2021
Wstęp Katecheza misyjna lub też jak w tym przypadku droga krzyżowa o tematyce misyjnej, nie powinna już nikogo dziwić, jest nieodłączną sferą każdego, kto przekazuje jakąkolwiek myśl na temat Kościoła, osobom, które nic o nim nie wiedzą, wiedzą, ale ta wiedzę czerpią z mediów i od innych ludzi, a także nie są z natury przychylni do tego, czego nie znają. Misje nie wydarzają się tylko i wyłącznie w krajach Afrykańskich, ale jesteśmy misjonarzami, czasem w bardzo trudnych środowiskach. Dziś misjonarzami są też osoby, które mimo Covid - 19 służą w szpitalach, jako pielęgniarki czy kapelani. Strach o najbliższych i współpracowników jest czasem dużo większy niż na misji, gdzie po skończonym dyżurze muszą wrócić do domu pełni obaw. Stacja I - Pan Jezus na Krzyż skazany Panie, Ty wiesz. Ty wiesz, że Cię kocham, choć tak często upadam, ale wiem, że kochać to znaczy powstawać. Zostajesz skazany na śmierć, tak okrutną, że aż niemożliwą. Jak najgroźniejszy przestępca Barabasz, tyle że jemu się upiekło, a Ty otrzymałeś jego brzemię, misję do wypełnienia. Barabasz mógł być przeciwnikiem Państwa Rzymskiego, a więc cesarza. Ty byłeś i jesteś Synem Bożym, stawiającym się na równi z Bogiem. W Państwie Rzymskim tytuł pierwszy po Bogu przypadał właśnie cesarzowi, którego namiestnikiem był Poncjusz Piłat. Ty sprzeciwiłeś się prawu ludzkiemu, stawiając się wyżej niż cesarz, Barabasz, człowiek z nikąd, o nieznanym bliżej wyznaniu, próbował zawalczyć o siebie, buntując się przeciwko prawu, i pobudzając do buntu swoich przyjaciół. Barabasz jednak kogoś zabił, Ty nigdy nikogo nie zabiłeś, zawsze wszystkim pomagałeś, wyciągałeś swoje ręce do innych by pomóc, a nie walczyć. Twoją misją było i jest, by każdy, kto przyjmie chrzest i uwierzy, został zbawiony. Misja wraz z drogą krzyżową się nie kończy. Ona się dopiero zaczyna, a my, wszyscy ochrzczeni i wierzący, bez względu na nabyte wykształcenie czy wykonywany zawód, mamy za zadanie iść na cały świat i głosić Ewangelię, tak jak nas nauczyłeś. Stań Panie, w tym trudzie obok nas, pomóż nam wytrwać i wierzyć do końca, mimo, że czasami ta praca nie jest wdzięczna, ale owoce tej pracy odczuwać będziemy do końca życia. A to właśnie po owocach poznamy, że w nas i w naszym zachowaniu jest Chrystus uwielbiony, przez tak wielu ludzi na świecie, i niestety w tak wielu krajach jeszcze skazywany na wieczne potępienie poprzez groźby karalne, podpalenia świątyń, porwania, egzekucje. Ty wszystko możesz, Ty się tym zajmij. Nie pozwól na te zbrodnie. Nawet jeśli po każdym takim przestępstwie, następuje nawrócenie, także osób, które ten czyn popełniły jak w przypadku Polki Helenki Kmieć, która zginęła w Boliwii, na misji, z rąk oprawców, stając w obronie podopiecznych. Została ugodzona w nocy nożem, pomagając najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym. Stacja II - Pan Jezus bierze krzyż na swe ramiona Każdy misjonarz, wyjeżdżając na misję zagraniczną, czy też katecheta, idący do pracy w szkole, otrzymuje imienne pozwolenie na takie zadanie. Bierze na swe ramiona swoje brzemię. Warto je oddać Jezusowi, by na każdej drodze, pomagał nam nieść ten ciężar. Nikt nie lubi chodzić sam. W dobrym towarzystwie podróż przebiega dużo milej i szybciej, bo zanim się obejrzymy - jest już meta. Misjonarze wyjeżdżający po za granice kraju, oprócz aktualnych badań i szczepień, zwłaszcza tych obowiązkowych, muszą dostosować się do kultury i języka miejsca, w które jadą. Nie we wszystkich krajach można jeździć autem za kierownicą (zwłaszcza kobiety), odkryć ramiona czy też żuć gumę, bo jest to karalne, dostosowanie się do prawa miejsca, w które wyjeżdżają jest więc równie ważne, zwłaszcza - jeśli się chce uniknąć niemiłych sytuacji. Ty, Panie, zawsze wiedziałeś, jak się zachować, potrafiłeś wyczytać z dna serca przebiegłych faryzeuszy, czego tak naprawdę chcą. A mimo to, przyjąłeś ten ciężki krzyż , wiedząc jak to się skończy. Ojciec Pio z Pietrelciny we Włoszech również miał dar czytania w sercach tych, którzy przychodzili do niego np. do spowiedzi, i próbowali kręcić lub zataić "drobiazg". A jednak pokornie przyjął stygmaty, rany Chrystusowe, przez które tak wiele razy wycierpiał. Wierzę, że dane mi - i nam wszystkim - nasze krzyże i krzyżyki, są po coś. Chociaż nie wiem jeszcze, po co i na jak długo, chociaż czasem mam ich dość, tak jak Ojciec Pio, mimo tego trwam przy Tobie Panie Jezu, bo tylko Ty jesteś prawdziwym uzdrowicielem i żadne pachnące i ozłocone drobiazgi Cię nie zastąpią. Dziś są, jutro ich może nie być, a Ty pozostaniesz na zawsze, bez względu na wszystko. Stacja III - Pan Jezus upada po raz pierwszy Wszyscy upadamy, i upadniemy jeszcze nie raz, a jednak Ty chcesz nas jeszcze uratować? Jednak w tej drodze jest to coś, co powoduje, że upadasz po raz pierwszy. Koszmar się zaczął. Musisz zaciągnąć jeszcze ten krzyż na Golgotę. Musisz mieć mnóstwo siły, odporności psychicznej - przy tych krzykach ludzi, Ty się nie poddajesz, walczysz i wstajesz, fizycznej - jesteś bity biczami. Święty Augustyn nie raz skręcił nie w tą uliczkę z napisem prawda, wręcz przeciwnie - wolał skręcić w tą z napisem apostata, zapisał się nawet do sekty Manichejskiej. Ale dzięki wytrwałej modlitwie swojej ukochanej mamy, św. Moniki i świętego Ambrożego, swojego biskupa - nawrócił się, zmienił całe swoje życie i zaczął sam zmieniać świat. Nie każmy Panu czekać na otwarcie się drzwi do naszych serc, tak jak Augustyn, do 33. roku naszego życia, bo nigdy nie wiemy jak długo będziemy żyć. Trwajmy w naszej wierze, w naszych dogmatach, tak uparcie jak ten święty po swoim nawróceniu, bo miłość to wierność wyborowi. Stacja IV - Pan Jezus spotyka swoją Matkę Mama, matka, mamusia, maminka - każdy z domu wynosi szacunek do tej właśnie osoby. I kiedy zakłada swoją własną rodzinę, wymaga tego szacunku od swoich dzieci. Największe szczęście dla każdej matki, to zdrowe, piękne dziecko. Co jeśli dziecko jednak nie jest zdrowe, staje się chore, w czasie swojego niezbyt krótkiego istnienia lub rodzi się z chorobą o podłożu genetycznym ? Niech jednak każdy to rozważy w swoim sercu. Odwróćmy teraz to pytanie - co jeśli zdrowy rodzic, nagle przestaje być sprawny? Czy potrafię nawet z daleka wykonać telefon, jeśli faktycznie nie mogę ich odwiedzić. Czy jestem w stanie mu pomóc, czy z czystego egoizmu, szukam sposobu na pozbycie się takiej schorowanej osoby, ze swojego otoczenia, bo np. idą święta, bo wyjeżdżam na urlop, a ktoś taki zawadza mi, jak bezużyteczny mebel. Święta Moniko, Ty usłyszałaś od znajomego ks. biskupa: „Matko, jestem pewien, że syn tylu łez musi powrócić do Boga”. Tymi pięknymi słowami, zostałaś podtrzymana na duchu, wiedziałaś, że dobrze robisz, byłaś blisko swojego syna, nawet kiedy on uważał, że ciebie nie potrzebuje. Że poradzi sobie sam, bez twojego gadania. Jeździłaś za nim wszędzie, by być obok, w momencie, kiedy syn marnotrawny zechce się przytulić do swojej ukochanej mamusi. Jezu kochany, wycierpiałeś wiele i jeszcze wiele wycierpisz za nasze grzechy, ale Twoja Matka także nie odstępowała Cię na krok. Zawsze była z Tobą, aż do okrutnej śmierci krzyżowej. Najczarniejszy koszmar się spełnił. Matka straciła jedyne dziecko, które zostało ukarane za nic, najgorszą śmiercią, na którą zostają skazani najwięksi przestępcy ówczesnego świata. Świat nie poznał się na Tobie, i trwa to nieprzerwanie od tylu tysięcy lat. Dziś gdy mamy dobę wychowania bezstresowego "róbta co chceta", dziecko nie zna granic, i wciąż przekracza kolejne, po to, by sprawdzić, co zrobią rodzice, gdy już na pewno przesadzę. Maryjo, Matko Boga i ludzi na ziemi. Nie pozwól na to, by zatarły się granice pomiędzy złem, a dobrem w moim życiu. Nie chcę iść drogą występności i fałszu, a jedynie za Tobą i Twoim Synem, Najwyższym Królem i jedynym Panem tego świata. Bo tylko Wy prawdziwie oświetlacie ludziom drogę w ciemności. Stacja V - Szymon z Cyreny Pomaga nieść Krzyż Panu Jezusowi Ociężale, niechętnie, byle jak... Jak my to dobrze znamy.... Ile razy właśnie w taki sposób wykonujemy swoje obowiązki, zwłaszcza te, narzucone nam z góry przez kogoś. Także naszych bliskich. Zaraz, jutro, się zrobi... To niewinne wymówki, świadczące tylko o naszym lenistwie, o naszej nie chęci do roboty. Samo się nie zrobi, zaraz to taka wielka bakteria, jutro będzie futro. Dziś jest teraz i takimi wymówkami tego nie odwleczemy. Czas płynie nieubłaganie i nasze dorosłe życie, choroby, podatki czy śmierć nie zaczekają do jutra. Święty Mikołaj też nie czekał, na bardziej sprzyjający moment, na pierwsze cieplejsze dni wiosny, na to aż samo się zrobi, prezenty same się rozdadzą, Msza Święta, którą odprawiał jako ksiądz biskup sama się odprawi. Pomagał najbardziej potrzebującym, w chłodne, mroźne dni. Wrzucał biednym ludziom do bucików choćby najmniejsze nominały pieniężne. Na taki gest nie stać było najbogatszych mieszkańców miejscowości, choć sam też nie należał do zubożałych ludzi w Patarze w dzisiejszej Turcji, nad pięknym Morzem Śródziemnym. Dla niego nie było wymówki "niechcęmisię". Mimo, że od tylu lat pomaga nowym pokoleniom uwierzyć w Boże Miłosierdzie, dalej chce to robić. Pomaganie uzależnia. Wiele osób, zostaje raz wolontariuszami, pozostaje nimi do póki starczy im sił i możliwości. I robią to całkowicie za darmo. Nie oczekując niczego w zamian. Czasami otrzymują za to przekleństwa i ciosy fizyczne. Panie Jezu, pomóż nam świadczyć o Tobie czyny, a nie tylko dużo gadać na temat Twojej Miłości. "Po owocach mnie poznacie". Tyle... i aż tyle... Każdy owoc z czegoś powstaje. Zasiej w nas ziarno Słowa Bożego, które trafi na żyzną glebę i wyda plon siedemdziesięciokrotny lub stukrotny i samo zacznie się rozsiewać na kolejne uprawy. Bez pielęgnacji i nawożenia Ewangelią jednak obumrze. Stacja VI - Święta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi Nawet jeśli inni ci wmawiają, że świętość to głupota i brednie, ty stań po stronie Jezusa tak, jak to zrobiła Święta Weronika. Uwierz, że świętość nie jest nudna i nie są to historyjki rozlane po ludziach na całym świecie. Święty Antoni z Padwy, Antoni Padewski, właśc. Fernando Martins de Bulhões, pol. Ferdynand Bulonne to Portugalczyk, który zmienił się pod wpływem wydarzenia z jego życia, mającego miejsce w Maroko. Był świadkiem pogrzebu pięciu zakonników franciszkańskich, zamordowanych przez wyznawców Islamu. Postanowił - już jako katolicki ksiądz - zostać jednym z zakonników i wstąpił do franciszkanów, by być bliżej Boga, a nawet - jeśli zajdzie taka potrzeba - oddać za Niego życie. Ascetyczna i pokorna postawa tego świętego, jego piękne kazania, przyciągały tłumy, chociaż ten potrafił odczytać najskrytsze ludzkie pragnienia z serc, także te, o których chcielibyśmy zapomnieć. Święta Weronika nie musiała się zmieniać. Ona już była pokorna, wierząca w Prawdziwego Pana. A jednak każdy, kto widział zbliżającą się do Ciebie, Panie, młodą i ładną kobietę, w tamtym momencie pewnie zwijał się ze śmiechu, mrucząc pod nosem, czego ona może chcieć od więźnia, może sama ma nieczyste sumienie? - każdy mógł sobie sprawdzać wszystkie scenariusze w głowie, mógł śmiać się z tego wydarzenia, ale nie Ty, nie Ona i nie Twoja Matka, Maryja. Pozwól nam, Panie, by nasze sumienia zawsze mogły oczyścić się w potoku Twoich niezmierzonych fal miłosierdzia. Ty, Panie jesteś mą nadzieją, Tobie ufam i bać się nie będę. Stacja VII - Pan Jezus Upada po raz drugi Upadasz jeszcze niżej, niż poprzednim razem. Tak nisko, jak może najniżej upaść człowiek. A Ty - przecież jesteś człowiekiem. Żołnierze jednak wiedzą, że jesteś też Bogiem i szydzą z Ciebie. Biją ciężkimi powrozami i biczami. Stąd opadasz z sił, bo przecież ile można cierpieć? Palą Cię bose stopy, od stąpania po twardej, kamienistej drodze, krwawią plecy od ciosów, które nie są wymierzone delikatnie. Blizny miałbyś jeszcze długo, gdyby nie tak krótki Twój żywot. Szczęścia też nie zaznała siostra "Szczęściara" Józefina Bakhita. Ta pochodząca ze Sudanu niewolnica z przełomu XIX- XX w. Trafia do domu swoich "panów", handlarzy ludźmi, gdzie doznała wielu upokorzeń, m.in. nożem wycięto tatuaże, a skórę zasypano solą. Dramat spowodował, że nie pamiętała nawet swojego imienia. Trafiła jednak na serdecznych ludzi, którzy w jej oczach zobaczyli to "szczęście" Osoba z nikąd dostaje ciepły dach nad głową, jedzenie, przyjmuje sakramenty, a także pragnie zostać siostrą zakonną. Zostaje nią, i choć także w zakonie doznaje upokorzeń i zawiedzionych nadziei, wielokrotnie wyszydzana tylko z powodu pochodzenia i koloru skóry, nauczyła się z tym żyć i okazywać takim ludziom jeszcze większą miłość, co dziwiło wszystkich wokół. Wielokrotnie upadając - powstawała. Właśnie tylko dzięki Twojej miłości, Panie, a raczej swojej miłości do Ciebie. Daj nam siłę na pokonywanie trudów ówczesnego życia, naznaczonego brudem, krwią, obrazą, obśmianiem wszystkiego - łącznie z Tobą. Stacja VIII - Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty Kobiety są silne. Są w stanie wytrzymać naprawdę wiele. Są w stanie wiele poświecić, by uzyskać swoje upragnione szczęście, zagryźć zęby i działać tak, by nikt nie miał do nikogo pretensji. Przede wszystkim to pokazuje świadectwo św. Gianny (Joanny) Beretty Molli. Kochająca i kochana przez męża Piotra kobieta, matka 3 dzieci, lekarka - czego chcieć więcej? Podczas czwartej ciąży, już na samym początku, pojawiła się ta niespodziewana i nie chciana niespodzianka - nowotwór. Kobieta - jako lekarz pediatra - wiedziała, czym to się może skończyć. Propozycja jej kolegów po fachu brzmiała jak wyrok. Dziecko nie przeżyje, proponujemy ci aborcję, ale ty masz sporą szansę, by przeżyć. Joanna urodziła zdrową dziewczynkę, choroba zabrała mamusię - niestety - siedem dni później. Mąż po jej śmierci powiedział: „(...) Aby zrozumieć jej decyzję, trzeba pamiętać o jej głębokim przeświadczeniu – jako matki i jako lekarza – że dziecko, które w sobie nosiła było istotą, która miała takie same prawa, jak pozostałe dzieci, chociaż od jego poczęcia upłynęły zaledwie dwa miesiące". My, kobiety, tak często płaczemy, nawet nie wiemy czasem dlaczego. Płacz nie może się stać wymówką lub fanaberią, ale też nie wolno nam zapominać, że raz na jakiś czas nawet prawdziwy mężczyzna płacze. Nie wolno unikać emocji, bo te prędzej czy później wybuchną z dużo większym natężeniem niż pierwotnie. Nie wolno też zapominać, że są zarówno osoby silne, jak i osoby które trzeba otulić naszym opiekuńczym ramieniem. Panie Jezu, otaczaj nas swoim ramieniem, swoją czułością przytul każdą owieczkę, także taką, która zaczyna się "brudzić", czy jest tylko osobą, którą spotykamy na ulicy, znamy jej zawód czy przyjaźnimy sie z nią, bo w porównaniu z Tobą, Ty nie wybierasz, kogo masz obdarzyć miłosierdziem. Obdarzasz nim każdego, kto tego miłosierdzia pragnie i garnie się do Ciebie, nikogo nie pomijasz ale też nie wchodzisz w czyjeś życie z brudnymi buciorami. Czekasz, aż uparty czarny baranek, stanie się potulną czystą owieczką. "Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna". Stacja IX - Pan Jezus upada po raz trzeci Trzeci upadek jest już niestety bardziej przewidziany, bo sił nie przybywa, a ubywa. Ale i tak przyjaciele i najbliższa rodzina są w szoku. Upadek jest tym bardziej widoczny, jeśli jest wystawiony na widok publiczny, kiedy każdy może wbić "szpilkę", a skutki są jeszcze bardziej opłakane. Z każdego upadku można i należy powstać. Tylko, że powstawanie następuje w ciszy. Upadek jest bardziej medialny, niż wysiłek, by powstać na równe nogi. Każdy dzień i każdy krok przybliża nas do Pana Boga, bo kochać, to znaczy powstawać. Szaweł także ma za sobą poważny upadek z wysokiego konia. Miał wszystko, renomę, stanowisko, władzę, pieniądze, znajomości. To wszystko uciekło od niego w dniu jego nawrócenia. Stał się Św. Pawłem z Tarsu. Wcześniej nienawidził chrześcijan, wymyślał najrozmaitsze tortury, po czym ich zabijał, od czasu wypadku zmienił całkowicie swoje życie. Stał się wiernym uczniem Pana Jezusa i nauczycielem dla osób, które spotykał na swojej drodze, Barnaby, Sylasa, Tymoteusza, Dionizego Aeropagity, Pryscylli i Akwili, Łukasza Ewangelisty i wielu innych. Kiedyś sam więziłeś i torturowałeś ludzi, z którymi różniłeś się poglądami. Teraz sam wiele razy jesteś trzymany w więzieniu, w najtrudniejszych warunkach, z których możesz łatwo i szybko wyjść, ale musisz wyrzec się Swojego Mistrza. Opisujesz na łamach Biblii nie raz zazdrość, a Twoja śmierć męczeńska jest właśnie przez nią, przez zatarg z brązownikiem. Obywatelstwo Twoje nie pozwoliło na inną śmierć. Mieszkańcy Imperium Rzymskiego, mogli tylko zostać ścięci. Uciekli od Ciebie wtedy wszyscy uczniowie, z wyjątkiem Świętego Łukasza Ewangelisty. Czyż to nie jest zbieg okoliczności, że od Twojego Rabbuni, uciekli wszyscy z wyjątkiem ukochanej Mamy? Wtedy, gdy najbardziej ich potrzebował? Jezu, najwyższy kapłanie i Mistrzu, który oświecasz swoim życiem ścieżki, po których stąpią kolejne pokolenia, uczeni są kolejni Twoi wierni, a serca niewierzących i Tobie przeciwnych zmieniają się z zimnego i twardego lodu w chłonną gąbkę, pozwól nam wszystkim, by nikt już więcej nie cierpiał przez to, że wierzy w Ciebie, Twoją śmierć i zmartwychwstanie. By świat przyjął Cię takim, jakim jesteś, nie chciał na siłę zmieniać nauczania Kościoła, nie szukał innych zastępstw za Ciebie, półproduktów gotowych zalepić brak autorytetów. Stacja X - Pan Jezus z szat obnażony Zrzucenie z kogoś ubrań jest to moment, najbardziej upokarzający dla kogoś, wystawianego na widok publiczny. Jest to próba charakteru i próba dla tych, których ta osoba nazywała dotąd przyjaciółmi. Tych przyjaciół nagle nie ma. Nikt się do Ciebie nie przyznaje. Bo po co ja się będę przyznawał do kogoś, kto za chwilę zginie? żeby mi także się zaraz stała krzywda? Jakie to ludzkie podejście. Zwykły pragmatyzm wychodzi właśnie w takich momentach. Kiedy jest mi wygodnie i mam jakiś ukryty cel, to lubię rozmawiać z osobą, która mi to może umożliwić. Kiedy jednak wszyscy się od takiej osoby odwracają? Po co mi większe problemy, które taka osoba może mi przysporzyć, kiedy będę z nią rozmawiał, a ktoś mnie podejrzy? Święty Charbel (Youssef Makhlouf) urodzony w Libanie, połączył kilka religii i wyznań. Mimo, że nie zawsze był posłuszny, uciekł z rodzinnego domu do klasztoru, chowając się przed własną matką, trzymającą go pod kloszem. Po święceniach ze zwykłego klasztoru, uciekł ponownie do takiego, gdzie są surowsze reguły i ograniczony kontakt ze światem zewnętrznym. Żył w ascezie, wyrzekł się pieniędzy. Po śmierci w XIX w. ciało zostało nienaruszone, a z grobu wydziela się dziwna woda o pięknym zapachu. 10% cudów za pośrednictwem tego świętego dotyka osób nieochrzczonych, najczęściej muzułmanów. Nie pomaga zamknięcie ciała w żadnej z trumien czy próby powstrzymania tej cieczy. Ciało ekshumowano ok. 35 razy. Na nic się zdały wysiłki ludzi, by powstrzymać Twoje cuda, dziejące się po dziś dzień, Panie. Nie pomagają też wysiłki Twoich przeciwników, by zrzucić z Ciebie zasłonę Wiary, Nadziei i Miłości, a na nas wierzących, zarzucić zasłonę milczenia, fałszu, obłudy i zobojętnienia. Wiara jest w nas tak silnie zakorzeniona, że na szczęście żadna siekiera nie zrobi krzywdy podczas pracy na winnicy. Winnica się rozrasta, ale robotników jest zbyt mało. Przez Twe święte ręce prosimy Cię Panie, o nowe powołania misyjne, kapłańskie i zakonne, by wiara wylewała się, niczym ten piękny i pachnący płyn, znajdowany przy św. Charbelu. A te powołania, które już są, by były silnie wymodlone przez nas, przy każdej możliwej okazji, np. w formacji Margaretka czy modlitwie o duchową adopcję kapłanów. Stacja XI - Pan Jezus zostaje przybity do krzyża W krzyżu znajduje się Twoje cierpienie, ale w krzyżu istotę zajmuję całkowicie nasze zbawienie, wraz z Tobą podczas Paruzji. Każde cierpienie ma sens, nawet jeśli jeszcze nie jest nam podany na tacy. Pan Jezus nie podrzuca nam "gotowców", gotowych rozwiązań, które mają na celu skrócenie nam drogi, o te najtrudniejsze momenty w życiu. Nikt za nas nie przeżyje naszego życia, my jedynie możemy uczyć się na błędach i pomagać innym, by tych błędów było mniej, lub wcale nie wkraczali na drogę, na której są koleiny, dołki, pagórki i czeka na nas wiele niebezpiecznych zdarzeń. Święty Szymon Piotr, także został przybity do krzyża tak jak Ty, Panie, z tą różnicą, że krzyż Świętego Piotra został osadzony głową do dołu, bo był niegodny wiązać rzemyków u sandałów swojego Mistrza. Cesarz Neron w swojej największej furii i amoku, postanowił pozbawić życia wszystkich wyznawców religii chrześcijańskiej, na czele z Jego Opoką. Świętym Piotrem, pierwszym Papieżem, który miał władzę podobną do samego cesarza, a przy tym miał w sobie mnóstwo pokory. No przecież tylko Neron pisał tak piękne poematy i piosenki, tylko on przecież mógł siebie nazywać bogiem, choć sam wyznawał wielu bogów i daleko mu było do wzoru cnót. Quo Vadis, Homine - dokąd zmierzasz człowiecze, zapatrzony w krajobraz, w to co się dzieje na świecie, w nagrania w telewizji, w te nagrane w internecie, także w sferze patostreemingu, czyli brutalnych i ośmieszających filmików, nagranych po to, by zdobyły więcej polubień i tym samym stały się bardziej dochodowe. Popatrz na krzyż Pana Jezusa. Ile musiał wycierpieć. Zelżywości, tortury fizyczne i psychiczne, zawsze oddawał Swemu Ojcu. Ojcze, przecież oni nie wiedzą, co czynią. Pracuj człowiecze, jakbyś nie potrzebował pieniędzy. Kochaj wszystkich, jakby cię nikt nie zranił. Tańcz, jakby nikt nie patrzył. Śpiewaj, jakby nikt nie słuchał. Żyj, jakby to było niebo na Ziemi. Stacja XII - Pan Jezus Umiera na Krzyżu Jak krzyż może być źródłem życia? Jak krucyfiks może obronić nas przed śmiercią? śmierć, choćby najbardziej bezsensowna, nie może być końcem wszystkiego, co było cenne dla odchodzącej osoby. Najpiękniej pokazał ją Papież Polak - Jan Paweł II. Nie umierałeś w osamotnieniu, bo cały świat zatrzymał się ze łzami w oczach, w tym otaczających nas pędzie, nie potrzeba było pandemii wirusów, by zapanowała pandemia miłosierdzia. Szkoda jednak, że pewne wydarzenia odciskają się w nas na chwilę, zmieniają świat na moment, po czym wracamy do poprzednich nawyków. Ten ból, cierpienie, było widoczne w Twoich oczach, bo po operacji nie byłeś w stanie powiedzieć ani słowa. To odchodzenie było takim ożywczym deszczem dla osób, które zapomniały jak wygląda życie, albo rozważały przez swoje trudy i załamania, autounicestwienie się. Dałeś im siłę i wiarę, że jutro nadejdzie, mimo wszystko... tylko trzeba założyć wygodne buty, bo do pokonania mają jeszcze tak wiele. A ich rodzinom dodawałeś wiary w Boga, mimo, że są tak doświadczeni, i niektórzy - niesłusznie obwiniają za porażki właśnie Najwyższe Imię - oraz nadziei na odmianę losu i na godność człowieka jako dziecka Boga. Bo na każdym kroku okazujesz im Bożą Miłość i miłosierdzie. Śmierć jest nieodzowną częścią naszej ludzkiej egzystencji. Podobnie jak Pan Jezus, Papież Miłosierdzia, oddał swoje życie w ręce swojego Ojca. Ojciec Niebieski weźmie nas w ramiona, w godzinę śmierci naszej - To wyznajemy przecież w Credo - wierzymy w świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała Zmartwychwstanie i w żywot wieczny. Amen. Tak jest i Niech tak się stanie. Stacja XIII - Pan Jezus zdjęty z krzyża Zostajesz zdjęty z krzyża. Nikt Cię nie uratował, nawet Twój Ojciec, któremu się oddałeś tuż przed śmiercią, ani Ty sam, mimo, że sam jesteś Bogiem i wszystko możesz. A może jednak nie wszystko... Święta Rita, czyli Margherita z Cascii jest patronką od spraw trudnych oraz beznadziejnych obok Judy Tadeusza i Świętego Perygryna (patrona osób chorych na nowotwory, także w beznadziejnym położeniu), sama też przeszła w swoim życiu wiele - zabito jej porywczego i brutalnego męża, z dwójką synów miała spore kłopoty wychowawcze i dlatego też modliła się, by czasem nie wpadli na pomysł odwetu za ojca, by go pomścić. Matka modliła się nawet o to, by Bóg zabrał jej synów, by nie byli skalani krwią porachunków, w których i tak już stracili tatę. W XIV w. nadeszła epidemia, podczas której zmarli niesforni młodzieńcy. Jako ponad 30-letnia wdowa wybrała klasztor augustianek w Cascii, będąc analfabetką - doznała wielu upokorzeń, przeniesiono ją do pomocy i służby siostrom - do "konwersek". Podczas długich modlitw poprosiła swojego Mistrza, by ona także mogła nosić rany, takie jak On. Bóg wysłuchał tę prośbę - na pięknym, kobiecym czole pojawił się kolec z korony cierniowej, który mogła zakryć, w zwykłych sytuacjach, podczas pracy, ale który dalej sprawiał jej ból i cierpienie przez 15 ostatnich lat, aż do śmierci na gruźlicę. Panie Jezu, niech nasze choćby najdziwniejsze sprawy, zanoszone do Ciebie przed ołtarz, zostały wysłuchane. Pomóż nam walczyć o każdy dzień, tak jakby każdy dzień miał się okazać tym ostatnim. Życie nie rozpieszczało ani Twojej rodziny ani rodziny świętej Rity. Oboje modlitwą i ciężką pracą pokazujecie wzór do naśladowania dla nowych pokoleń, nawet jeśli teraz, w tej chwili, prowadzą z Wami twardą polemikę. Panie, Ty wiesz, co jest dla mnie najlepsze. Ty wiesz najlepiej, co czuję w swym sercu. Pozwól, by to moje serce zawsze było rozpalone czerwienią Twojej miłości. Nigdy nie pozwól mi zwątpić, że jest inaczej. Stacja XIV - Pan Jezus złożony w grobie Przejeżdżając ulicami miast, na pewno zauważyłeś krzyże przy drogach lub obok rzek i morza. Czasami są puste, bezimienne, bo rodzina postawiła tylko mały grób w miejscu, gdzie doszło do wypadku. Czasami nie ma się nim kto zająć, czasami są takie groby na cmentarzach - zdewastowane, zzieleniałe. Przechodząc ulicę w niedozwolonym miejscu, nie rozglądając się w obie strony, lub wbiegając na ulicę, wjeżdżając rowerem, lub puszczając samopas dziecko, pomyśl, nie tylko o mandacie, ale także o tym ,co może się za chwilę stać, bo za rogiem, czaić się może niebezpieczeństwo. Choć kolejny święty dał się poznać jako patron internetu, był także młody - zmarł mając tylko 15 lat, to na pewno uwielbiał kontakt z przyjaciółmi i nianią z Polski, przez co był bardzo pobożny. Carlo Acutis to Mediolańczyk, który udowodnił, że także internet to wspaniałe narzędzie do promowania Bożych wartości. Choć białaczka okazała się śmiertelna dla tego dziecka, nie zwyciężyła siły wiary - Ani Carlo ani rodzice świętego, nie poddali się myśleniu, że skoro ich Bóg doświadczył tą okrutną chorobą, zbierającą nadal żniwo oraz stratą ich ukochanego, choć nie jedynego dziecka, to nie jest godzien ich uwagi. Wprost przeciwnie - stali się bardziej otwarci na przekazywanie wiary całemu światu, także przez internet, tak jak ich zmarły w 2006 roku synek, pochowany w Asyżu, obok swojego ulubionego świętego, który swoje cierpienia za życia oddał Bogu w modlitwie za pokój na świecie i Papieża. "Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako fotokopie". Stałeś się, Carlo, prorokiem swoich czasów. Wielu zmienia się pod wpływem chwili, gdy jest ciężej, gdy dopada ich jakaś choroba, lub dzieje się coś niedobrego w rodzinie. Winą obarczają zawsze Boga. Boże, gdy przyjdą trudności - pozwól mi, podobnie jak św. Carlo przyjąć je z godnością, pokorą oraz daj mi siłę, na to, co nie uniknione. Pozwól też przynajmniej raz na jakiś czas, bym wykonała/ wykonał badania laboratoryjne i nie czekała/ czekał do ostatniej chwili, aż będzie zbyt późno. Całe moje życie poświęcam Tobie, Panie. Tobie ufam i bać się nie będę. Zakończenie Drogi Krzyżowej Choć to zbyt osobista, ale i ekstremalnie długa droga krzyżowa, napisana przeze mnie, pamiętaj, że męka Jezusa, który oddał za Ciebie życie, jest dużo dłuższa, bo trwa kilka dni i jest bardziej brutalna - tak, że ludzie o słabszych nerwach musieli odwracać wzrok. Pamiętaj człowiecze, że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. Nawróć się już dziś, bo jutro może nadejść zbyt szybko, bo nie znamy ani czasu ani godziny, kiedy Syn Człowieczy przyjdzie, aby zbawić ziemię. My nie możemy spać, tak jak uczniowie Chrystusa. Musimy czuwać i być przygotowanymi na każdą okazję. Spowiedź jest tym czym odżywczy deszcz dla spragnionej wody, wyschniętej na wiór ziemi, bez cienia i wody, przez 40 upalnych dni. Spowiedź jest dla nas także ukojeniem znerwicowanego, w tym momencie pandemicznym zwłaszcza - ciała i duszy. Jest dużo lepsza niż wizyta u psychoterapeuty, bo tu także zostaniemy wysłuchani, nie tylko przez człowieka, ale i przez Boga. A tak jak lekarz objęty jest tajemnicą lekarską, tak też kapłan jest objęty tajemnicą spowiedzi. Spowiedź usuwa brudne myśli, pragnienia i grzechy już popełnione, tak samo jak odkurzacz czyści nasz pokój, pralka pierze brudne ubrania i płaszcze, a mop czyści nasze panele i płytki. Święty Augustyn mawiał: " że śmierć, której ludzie się boją, to jest odłączenie duszy od ciała, natomiast śmierć, której ludzie się nie boją, a bać się powinni, jest to odłączenie od Boga". Panie Jezu i święci patroni nasi, wspomniani przez te czternaście stacji drogi krzyżowej, pozwólcie nam nieść nasze krzyże, nawet te bardzo ciężkie, ale nie pozwólcie byśmy robili to sami - czy to z czystego egoizmu, wyrachowania czy z własnej decyzji, by nie obciążać rodziny własnymi problemami. Problemy są i należy je rozwiązywać wspólnie z najbliższymi, nie czekać, aż się nawarstwią i staną się jak ten ciężki głaz zakrywający grotę, w której zostało złożone ciało Pana Jezusa. Żadna siła ludzka nie mogła go ruszyć. Podobnie jest z grzechami - małe potknięcie może stać się grzechem śmiertelnym. Nie czekaj dłużej. Czas ucieka - Wieczność czeka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwsza lekcja

Nowy blog, nowe życie