Droga Krzyżowa Dla młodzieży "Młodzieżowe rozważania"

Droga Krzyżowa Dla młodzieży "Młodzieżowe rozważania" 15.02.2021 Autor: Mgr Małgorzata Magdalena Wasilewska Wstęp Właśnie mija rok od rozpoczęcia pandemii. Każdy z nas jest już mądrzejszy, każdy też ma pewność na kogo może liczyć. Zdecydowanie osobą godną zaufania jest Pan Jezus, który nie awanturuje się, nie szuka zwady, nie chce też wchodzić z buciorami w nasze serca. Ta droga krzyżowa jest inna niż wszystkie, bo nie jest przepisana z internetu, czy też z podręcznika, a pochodzi prosto z serca katechetycznego. Teksty pisane prosto z serca są uniwersalne i posiadają wymiar indywidualny. Jezus cieszy się ze spotkania każdego z nas na takiej właśnie indywidualnej modlitwie. Aby to dobrze przeżyć, MY musimy uwierzyć, że Pan Jezus zmartwychwstał mimo, że wielu liczyło na to, że problem sam sie rozwiąże. Rozwiązał za to języki Tym, którzy uwierzyli w Ciebie i Ci, którzy zaczęli głosić Ewangelię całemu światu, który nie odwzajemnił Miłości do Ciebie. Stacja I - Jezus na śmierć skazany Skazanie Ciebie na taką okrutną śmierć była błędem. Błędem, którego nie można cofnąć, bo śmierć jest czymś ostatecznym. Nasze grzechy to gwoździe, które Cię przybiły do krzyża, krzyż to drzewo naszych grzechów, złych myśli, niedomówień, zgnilizny naszych serc. Ty dajesz Nam zbawienie i ukojenie; wiedza, że możemy się z Tobą spotkać w sakramencie pokuty i pojednania, pomaga nam wytrwać trudne momenty naszego życia, także chorobę czy śmierć najbliższej osoby. Bo "w Tobie jest światło", które rozjaśnia cały mrok, otaczający nas wokół. Jezu, skazany na śmierć za nas, za nasze życie wieczne, pozwól nam żyć Tylko z Tobą i nie pozwól zapomnieć o Tobie już nigdy, aż do śmierci naszej.
Stacja II - Jezus bierze krzyż na swe ramiona Ramiona dają nam poczucie bezpieczeństwa, czasami czyjeś silniejsze ramiona narzucają jednak ciężar, który w tym momencie, wydaje się nam zbyt ciężki, niemożliwy do uniesienia, jednak mając wsparcie najbliższych i przyjaciół, duży problem staje się malutki. Nie mów Bogu, że masz duży problem, powiedz problemowi, że masz wielkiego Boga. Bóg dał nam swojego Syna Jednorodzonego, by każdy, kto w Niego uwierzy, nie zginął lecz miał życie wieczne. I mimo, że droga naszego życia jest kręta i wyboista, jak droga, którą szedłeś na Golgotę, drogę kamienistą, stromą, śliską, to gdzieś jest kres tej drogi. Tym kresem, który powoduje uśmiech na naszej twarzy jest spotkanie z Tobą, twarzą w twarz, bez zbędnych tłumaczeń i udawania osoby, którą się nie jest. Sensem życia jest wiedza, że po każdej burzy wychodzi słońce, a nasze życie zakończy się spotkaniem z ukochanym Ojcem. Że wrócimy do Domu Ojca Niebieskiego i kochany Tato przyjmie nas z otwartymi ramionami. Stacja III - Pierwszy upadek Pana Jezusa Każdy w swoim życiu, upada. Nie raz. Nawet nie siedemdziesiąt siedem razy. Ważne, by z każdego wypadku wynieść lekcję, która uczy pokory, ale też wzmocni nas na każdy kolejny upadek. To właśnie Twoje życie, pokazuje, że być może teraz trudny do zrozumienia problem, kiedy zostanie rozwiązany, może być dla nas błahy, lub gdy ktoś się znajdzie w podobnej sytuacji, pomożemy mu z tego wybrnąć, zdecydowanie w dużo krótszy sposób. Pan Jezus był w tym całkowicie sam; podczas upadku wszyscy szydzili z niego, pokazali palcami, nie oszczędzali uszczypliwych uwag. Jednak mimo tego wszystkiego zachował się jak należy. Nikogo nie przekrzykiwał i nie stawiał w złym świetle; wziął na ręce krzyż, który spowodował upadek pod wpływem krótkiej chwili. Ta chwila dla niego trwała wieczność, dla tych, którzy go wyszydzali była nic nieznaczącą mrzonką, krzykiem bez wydawania głosu, kogoś kto się nie liczy, bo jak nazwać kogoś, kto się kto przed sądem udowadnia swoją niewinność i zostaje skazany na najsurowszy wymiar kary; na najokropniejszą śmierć; jak przestępca. Natomiast to przecież przestępca - Barabasz - morderca i barbarzyńca - zostaje wypuszczony na wolność. To może kosztować kogoś życie, mimo to Piłat, przynajmniej udaje, że go to coś obchodzi. Bardziej obchodzi go stanowisko i renoma. On też upadł, ale razem z Panem Jezusem, upada cały świat, by oddać mu pokłon, natomiast z Piłatem upada świat, by pokazać jak bardzo troszczy się o rzeczy materialne, a nie o Niebo i rzeczy wieczne. Jezu, nie pozwól nam, by pycha kroczyła przed upadkiem. "Duch pyszny poprzedza upadek" . Niech nas prowadzi Duch Święty. Stacja IV - Pan Jezus spotyka swoją Matkę Mama. W większości przypadków jest to pierwsze słowo niemowlaka. Razem z tatą tworzą wspólną całość. Śmierć rodziców jest dla dziecka niewyolbrzymioną tragedią. Tragedią jest też śmierć dziecka, na którą muszą się patrzeć rodzice i najbliżsi. Ty, Maryjo - stałaś pod krzyżem, byłaś z Nim od chwili narodzin aż do tak brutalnej śmierci. Serce się rozrywało na kawałki za każdym uderzeniem młotu. Po raz kolejny doznało bólu w momencie wsadzenia w bok Twojego Syna włóczni. Twój Syn powierzył Cię w opiece swojemu uczniowi. Dzieci chorujące na nowotwory, mają podobnie jak Twój Syn na tyle dużo siły, by rozmawiać ze swoimi rodzicami, tuż przed śmiercią, na tak trudne tematy. Matko boleściwa, wspomagaj takie rodziny, by w chwili nieuniknionej tragedii, całe były, na każdym etapie życia, ale także w momencie śmierci. Wspomóż nas też, by takich historii o tragediach i chorobach dzieci, było jak najmniej. Ponieważ tak jak Twój Syn, małe dzieci są niewinne. Niczemu nie zasłużyły na taki los. Ani Jezus, ani maluszki. Ani tym bardziej, Ty Maryjo. Stacja V - Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść Krzyż Pana Jezusa Przymusowo zostałeś, Szymonie "przywiązany" do tego zadania. Bezprawnie, ktoś narzucił Ci coś, co nie było Twoim problemem, tylko dlatego, że zostałeś zauważony podczas prac polowych. By uniknąć kary i więzienia, użycia siły, postanowiłeś wykonać swoje zadanie, by nie zrobić zbędnego zamieszania. Nikt nie mógł przewidzieć kary zbrodniczych żołnierzy w razie odmowy wykonania rozkazu. Nacisk był tak duży, że być może nie bałeś się o siebie, ale również o Twoją rodzinę, która mogłaby ucierpieć przez Twój jeden błąd. Myślałeś, że pomagasz jakiemuś strasznemu brutalowi. Przynaglany, nie miałeś ani czasu, ani ochoty zapytać się o kogo może chodzić. Myślałeś, że jest to tyran, stosujący prawo pięści, a to Nasz Pan, Król Nieba i Ziemi. Myślałeś, że ciemiężył innych, a to Jego zakuto w kajdany i prowadzono jak baranka na rzeź. Myślałeś - Szymonie z Cyreny - że bezprawnie zmuszał do swoich niecnych czynów, a to Jego okrutnie poniżono i pastwiono się nad nim. Jezu, pomóż wszystkim szykanowanym, nabieranym zniewalanym, szantażowanym, krytykowanym, napastowanym itd, na walkę ze swoim utrapieniem. I aby w tej walce byś był Ty i był ktoś, taki jak Szymon, by osoba represjonowana nigdy nie została sama. Stacja V - Święta Weronika ociera twarz Chrystusowi Gardzenie drugim człowiekiem jest takie ludzkie. A napaść i nagonka w dzisiejszych czasach, w dobie internetu jest jeszcze łatwiejsza, bardziej anonimowa, bo nie trzeba z kimś rozmawiać w 4 oczy, wystarczy przelać swoje żale, które zalewają naszą żółć, za pomocą anonimowych kont. Przemoc jest jednak przemocą, zwłaszcza jeśli pokrzywdzony się z tego nie śmieje. Ty Weroniko, miałaś odwagę do stawienia się z tym, co postanowiłaś. Pewnie pomyślałaś, że jest choć cień szansy na zmianę decyzji służb porządkowych i władzy. Nie bałaś się stanąć twarzą w twarz z Jezusem, dlatego On pozostawił Tobie po Sobie pamiątkę. Na chustce, Panie, odbiła się Twoja zniesławiona, pokorna, ugodzona w poszanowanie wartości, godność ludzka. Pozwól wszystkim wzgardzanym, ignorowanym przez społeczeństwo, wyszydzanym przez tych, którzy wyszydzania u siebie ani nie widzą, ani nie tolerują. Weroniko, przywracasz wiarę w ludzi, wiarę, ze gdzieś w człowieku jest dobro. Pozwól nam nigdy nikomu nie zrobić krzywdy, a na Twój wzór - zawsze być pomocną i pokorną. Stacja VII - Drugi upadek Pana Jezusa To już drugi upadek Twój, Panie. To niemożliwe. Przecież Ty nie możesz upaść. Po raz kolejny nie powiodła się Twoja "praca". Ale przecież Ty nie możesz się skompromitować. Nie Ty. Wielu ludzi chciało być Bogami, ale tylko Ty, jedyny Bóg, zechciałeś być człowiekiem. Uniżyłeś się, a nie poniżyłeś, uznałeś wyższość decyzji swojego Ojca, który jest w Niebie, a nie puszyłeś się jak paw. Okazałeś pokorę, ale nie byłeś lizusem, biernym, ale sztucznym człowiekiem, który robi coś, by pokazać się przed innymi. Drugi raz upadasz, a ludzie wokół zamiast Ci pomóc, najchętniej podłożyli by Tobie kolejną kłodę, pod nogi, na wypadek, gdybyś wstał, otrzepał buty z piasku i ruszył dalej. Ci ludzie nie wiedzą, co czynią; nie wiedzą też, że los jest zawiły i sami mogą się znaleźć na Twoim miejscu. Że żołnierze wraz z Sanhedrynem, przy pomocy fałszywych przyjaciół, są w stanie zrobić wszystko, jeśli coś co nie jest zgodne z prawdą i prawem, wyjdzie im za pierwszym razem. Tacy ludzie nie mają skrupułów ani wstydu. Wątpliwości i etyka są im obce. Liczy się pieniądz, a nie człowiek. Boże, Panie mój, ustrzeż mnie przed fikcyjnymi przyjaźniami, toksycznymi ludźmi, którzy czekają na nasze nieszczęście, i choć przed nami udają zaabsorbowanych, bawi ich to. Stacja VIII - Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty Nikt nie chce słuchać szlochu płaczących kobiet. Tylko największy zwyrodnialec cieszy się, gdy jego kobieta, żona, córka, zanosi się od płaczu; czasami bez powodu, czasami bo zupa była za słona. I choć widok maltretowanej kobiety nie robi wrażenia na kimś takim, to na nas powinno. Tak jak na nas robi wrażenie widok Twojej osoby, Jezu, już od pierwszej stacji Twojej drogi. Z drugiej strony nie możemy przesadzać z lamentowaniem w każdej sytuacji, na zawołanie, aktorstwem dla potrzeb ludzi nas otaczających, z oszustwem na pozerstwo, wyuczony płacz. Niewiasty potrzebują tyle samo lub nawet więcej empatii, tak by w sposób chcący lub niechcący nie wywołać żalu i płaczu. Kobiety pod Twoim krzyżem, próbowały pokrzepić Cię na duchu, dodać sił do dalszej walki, do dalszej drogi, wyszło wprost przeciwnie, podniosły ciśnienie zarówno Tobie, jak i żołnierzom, a tych lepiej nie prowokować. Coś co miało cię zmobilizować, jeszcze bardziej Cię zdołowało. Już wiesz, że pozostało Ci jeszcze kilka stacji. Na ostatnim przystanku czeka śmierć i ukojenie w ramionach Ojca. Panie Jezu, nie chcę płakać bez przyczyny, nad tym, co jest tak mało ważne, bo są ważniejsze rzeczy, osoby. Naucz mnie doceniać rzeczy i osoby prawdziwie istotne, oddzielać ziarna od plew. Stacja IX - Pan Jezus upada po raz trzeci Panie, to już naprawdę koniec? nie dasz rady iść dalej? wykończyli Cię? To wszystko prawda. Zmasakrowali Twoje Ciało i Krew. Nie długo pozbawią Cię Życia. Moje grzechy się do tego przyczyniły; moje upadki zadadzą C jeszcze niejedne rany. Jeszcze nie raz zadam Ci mękę. Ja tego nie odczuję, tak jak Ty. Po raz ostatni, tak wycieńczony otrzymasz baty od żołdactwa. Ich to cieszy, Ciebie Boli, a mi dozwól być z Tobą, a gdy już będę odchodzić z tego świata, dozwól mi widzieć Twoje oblicze, w godzinie śmierci mojej. Osłoń mnie swoim Ciałem i Świętą Krwią. Nie pozwól mi spocząć na laurach mojej pychy, że mogę wszystko. Bo wszystko mogę w tym, który mnie umacnia i podpiera, sama nie dojdę zbyt daleko. Stacja X - Pan Jezus z szat obnażony Żołnierze pozbawili Cię ubrania. Z chęci bogactwa - zabrali je i grali o nie między sobą w kości. Z chęci dobicia Cię - Po co Ci ubranie, skoro zaraz zginiesz? Z chęci upokorzenia Cię - nieosłonięte ciało wystawione na widok publiczny, to zbyt śmieszny widok, żeby to przerwać. Ludzie potrzebują widoku krwi jak chleba i igrzysk. Nas też bawi poniżanie ludzi, bitwy, ubliżanie sobie na ekranem podglądanie innych; sami jednak nie wyciągamy wniosków ze swojego własnego zachowania. Źbła w oku bliźniego widzimy z 2 metrów, jednak belka w naszym oku nie jest tak ważna i oczywista, może jej nikt nie zauważy. Taka gra pozorów jednak dobra na krótką chwilę; w każdej chwili ktoś życzliwy może obnażyć prawdę o nas. Żołnierze byli gotowi na wszystko, by zarobić i mieli zgodę przełożonych. Swoją "posługę" zrobili w białych rękawiczkach. Panie, pozwól nam na wybór pomiędzy obnażeniem czyjejś "prawdy", a wyborem Prawdy i Dobra. Bo tylko zło można Dobrem zwyciężyć. Okryj nas swoim płaszczem wraz z Maryją. Ukryjcie nas w Swoim sercu. Stacja XI - Pan Jezus przybity do krzyża To nie gwoździe Cię przybiły lecz mój grzech. To nie żołnierze go (gwoździa) przybyli, lecz moje głupie zachowanie. Ja też potrafię być przybita, oschła, obojętna, potrafię być przykra dla swoich najbliższych. Pomimo, że bardzo tego nie chcę. Ty jednak nie jesteś zahaczony, uwiązany na chwilę, to ludzkie grzechy były tak silne, by zniszczyć człowieka. Czasem tylko w imię zasad, to tak trzeba. Czasami z chęci dokopania innemu, bo to sprawia frajdę. Czasami z wyrachowania - by uzyskać pożądany przez nas efekt. Zawsze kończy się to jednak brakiem poszanowania godności drugiego człowieka, który widzi, czuje i oczekuje końca takiego zachowania, które hańbi nie ofiarę a agresora. To Ty, Panie nauczyłeś nas wybaczać i ufać, ze agresywna osoba, nie wie co czyni. Tak to prawda. Takiej osobie ciężko otworzyć oczy na krzywdę drugiej osoby, zwłaszcza jeśli jest to dla niej normą, nie od dziś. Panie Jezu, pomóż nam w walce nad swoimi słabościami, chęcią dyrygowania kimś lub poniżania drugiej osoby. Mogę się tylko cieszyć, że po śmierci nie będziesz mnie sądzić na miarę siebie. Postaram się być lepszą. Stacja XII - Jezus umiera na krzyżu Wykonało się, co się wykonać miało. Wyrok, choć niesprawiedliwy, jest już nie do odwrócenia, bo śmierci drugiego człowieka nie można już cofnąć. Tak wielu dziś rozważa różne rodzaje śmierci - aborcję, eutanazję, morderstwo czy samobójstwo. Tych wyroków także nie może nikt cofnąć. Zatrzymaj się człowiecze, popatrz na krzyż Zmartwychwstałego, czy właśnie tego chcesz dla siebie i najbliższych? czy chcesz, by twoi bliscy cierpieli, bo ty już nie masz "problemu". Śmierć nie jest karą samą w sobie, ale nią nie można się ani bawić ani nie można nią kogoś uszczęśliwiać na siłę. Zabawy ze śmiercią, jak halloween, nigdy nie spowodują , że dzieci będą się bać jej mniej. Nic, nawet drogi sprzęt, najfajniejsza zabawa, nie zastąpi rozmowy ze swoimi pociechami. Naciskanie, by w szkołach odbyły się dni horrorów, zabawy andrzejkowe, halloweenowe zapoznanie ze śmiercią, można zastąpić balem wszystkich świętych, gdzie dzieci pięknie ubrane, przynajmniej wyniosą z tego spotkania wiedzę o swoim patronie, a nie ból głowy od głośnej muzyki i strach, ze najbliżsi też staną się kościotrupami z lejącą się krwią. Panie Boże, nie pozwól, by Twoja śmierć poszła na marne. Dozwól nam po naszej śmierci podziwiać Twoje oblicze, stojąc z Tobą twarzą w twarz. Panie Jezu, daj nam siłę do przeciwstawiania sie cywilizacji śmierci, nie ośmieszania osób, które inaczej myślą niż media i autorytety znikomego pochodzenia. To nie może tak być tak, że katolik, boi się wierzyć, tą wiarą emanować na zewnątrz, ze sam musi się tłamsić i dusić swoje poglądy, a świat nieznoszący próżni, zabijając Boga, zamienia Go w coś nowego - że wszystko jest dozwolone - róbta co chceta. Stacja XIII - Pan Jezus zdjęty z krzyża Ksiądz kardynał Stefan Wyszyński mawiał "że człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi". Twój widok na obrazach po zdjęciu zmaltretowanego ciała, bardzo boli. Jest nie do opisana, często odwracamy też wzrok od obrazów zalanych krwią, bilbordów, na których jest krew małych dzieci, od cierpienia sąsiadów, bo to nie mój problem, mnie to nie obchodzi. Nie ma co się mieszać w cudze życie, może komuś taki stan rzeczy się podoba. Panie Jezu ty nie odwróciłeś głowy od nas, mimo, że to takie ludzkie. Skłoniłeś bezwładnie swoją głowę, na znak, że już jesteś w ramionach swego Ojca. My zdjąć z krzyża, który nas przytłacza, możemy ciężar choćby najmniejszego grzechu. Bo miniaturka naszego zachowania, może wkrótce zmienić się w jaskinię zasypaną ciężarem naszych grzechów i przewinień, z której, nie ma już drogi ucieczki. Spowiedź jest czymś tak bardzo ważnym dla duszy, jak prysznic jest ważny dla ciała. Nic tak bardzo nas nie oczyszcza, nawet najlepsza dieta. Spowiedzią nie można się utrudzić, choć przygotowanie do niej wymaga spojrzenia na siebie, w głąb najskrytszych myśli. Dlatego od kratek konfesjonału jest jak oczyszczający prysznic lub solidne zanurzenie się w wannie miłosierdzia. Zdjęcie z siebie odpowiedzialności, za coś co się już wydarzyło, jest jak zdjęcie z plecaka nadmiaru książek i pozostawienie wolnego miejsca na tylko potrzebne rzeczy. Zdjęcie Ciebie z krzyża nie pozostawiło złudzeń. To koniec, tak bolesny, ale jednak... I to ugodzenie w bok, by sprawdzić czy wylatuje jeszcze z Twojego Najświętszego Ciała, Najświętsza Krew. My też czasami wbijamy przysłowiową szpilkę, by sprawdzić reakcję drugiej osoby, dokuczyć jej w sposób bardziej lub mniej dotkliwy. Jezu, nie pozwól nam na to, byśmy kiedykolwiek zdjęli krzyż, z naszej szyi, ze ściany, z naszych serc. Żaden człowiek nie może nam nakazać zdjąć, wyrzec się Ciebie, nawet za cenę śmierci. "Kto ma życie, straci je, kto zyska śmierć, zyska życie. W zakładzie Pascala na rozumowanie mające dowieść korzyści z wiary w Boga, autor podsumował swoje badania w taki sposób, że "jeśli ktoś wierzy, to traci życie doczesne (na rzecz modlitw i czynienia dobra)". Pascal wywnioskował, że "wiara bardziej się opłaca, ponieważ ryzykujemy tylko czas życia, który jest zazwyczaj krótki, a nagrodą może być wieczność". Nie chcemy wieczności bez Ciebie, Boże. "Czas ucieka - wieczność czeka". Stacja XIV - Pan Jezus złożony w grobie Podczas każdej mszy pogrzebowej, nadchodzi zawsze ten najtrudniejszy moment ceremonii, gdy ciało zostaje złożone w grobie, zostaje tam już na zawsze, zakopane, piaskiem, przykryte wieńcami i zniczami. Na ludziach to nie robi większego znaczenia, na najbliższych tak, ponieważ za chwilę wrócą do domu, będzie im się zdawać, że ktoś coś mówi, że zmarły nie zmarł, bo to przecież niemożliwe. "Bóg nie rezygnuje ze swoich dzieci, nawet z takich, które stoją plecami do Niego" - Ks. Kardynał Stefan Wyszyński. Każdy ma szansę na zbawienie, nawet tuż przed śmiercią. Dlatego tak ważny jest sakrament ostatniego namaszczenia, a także pokuty i rozgrzeszenia tuż przed śmiercią. Nigdy nie odkładajmy jej do końca, bo nie wiemy, kiedy nasze życie się skończy. Nawracajmy się i wierzmy w Ewangelię, bo z prochu powstaliśmy i w proch sie obrócimy. Ty, Panie Jezu zostałeś umieszczony w grobie, otulony kawałkiem białej pościeli, na której odbiło się Twoje Oblicze, "przywalony" zostałeś ciężkim kamieniem nie do ruszenia, ale Ty wiesz, że za kilkanaście godzin Zmartwychwstaniesz, a my wierzymy, że my razem z Tobą. Już wkrótce grób pozostanie pusty. Otwarty na wskroś. Całun Turyński odkryje brak ciała, które chciały odwiedzić kobiety, które zabalsamowała także kobieta - Maria Magdalena - i zamiast ręcznika - użyła własnych włosów. Kobiety podeszły do swojego zadania z największą pieczołowitością. Koszmar się jednak spełnił; przecież Pan Jezus nieraz to oznajmiał na łamach Biblii. Nikt tylko Jego słów nie brał na serio. Śmierć dzieje się na serio, nie umiera się dwa razy. Zakończenie Każda droga ma swój początek i koniec. Kresem drogi sportowca jest meta, kresem drogi krzyżowej śmierć zakończona Zmartwychwstaniem, kresem życia człowieka jest śmierć fizyczna, ale nie duchowa. Człowiek, mimo, że posiada rozum i wolną wolę, ma też dar i zadanie. Czcić każde życie od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci. Od początku do końca troszczyć się o dobre imię człowieka, o jego godność. Nie należy bawić się w Pana Boga i kiedy chcemy, dawać komuś życie, i kiedy chcemy - odbierać je z premedytacją. Człowiek to nie materac - nie można z niego spuszczać powietrza, w momencie, gdy go nie potrzebujemy lub przebijać go, bo może jeszcze będziemy go potrzebować; możemy liczyć, że wtedy nikt nam nie poda ręki. Szanujmy zdrowie swoje i osób, które nas otaczają. Szacunek do drogi, którą wybrał drugi człowiek, nawet jeśli się z nim nie zgadzamy, z przyczyn etycznych lub egoistycznych, jest kwintesencją ludzkiej natury. Nikt nie musi cie kochać, by cię szanować, nikt też nie może okazywać szacunku wybiórczo - kiedy mi się podoba, lub kiedy ktoś mi patrzy na ręce. Jezu, pomóż mi walczyć z moimi ułomnościami, pokusami diabła, ubranymi w lukier i kolorowe pazłotka. Chcę słyszeć i mówić tylko prawdę, choćby była gorzka jak gorczyca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwsza lekcja

Nowy blog, nowe życie